Blog Artura Hajzera

Czas znów wyruszyć?!

Zimowa wyprawa jednak wykańcza bardziej niż się zdawało.
Nie dałem rady wykonać ani jednego wpisu na tym blogu :-(.
Schodziliśmy z bazy nabuzowani na maksa. Pewni, że za rok tu wrócimy. Po powrocie dopadła nas jednak szara rzeczywistość, zmęczenie zdrowotne, fizyczne i psychiczne. Co ciekawe, jego apogeum przypadło na czerwiec i lipiec – 3 miesiące od zakończenia zimowej wyprawy na Broad Peak.

czytaj dalej

Ufff

Mezocykl przygotowania ogólnego:
Poń.11.10.2010-siła
Wt.30min.bc1,5x100m rytmy,p-100m marsz
Sr.3x15min.bc2,p-2min.Joga 15.00.
Czw.10min.truchtu,15x100m skipA,p-100m powrót
Pt.45min trucht lub basen

czytaj dalej

NIE WSZYSTKO IDZIE DOBRZE

Po powrocie z zawodów na Elbrusie czekały na mnie nienajciekawsze wieści. Kuba Hornowski, który na Pobiedzie nabawił się odmrożeń palców u nóg, zagrożony jest ich częściową, ale poważną amputacją.

czytaj dalej

Selekcja

Trwa budowanie składu najbliższej zimowej wyprawy na niezdobyty zimą ośmiotysięcznik. Metody są różne. By zidentyfikować wachlarz pożądanych cech uczestnika wyprawy nie zaszkodzi sięgnąć do podręczników. I tak weźmy podręcznik do turystyki z 1796 roku Baltazara Hacqueta, Bretończyka, związanego z monarchią habsburską. Był profesorem anatomii i chirurgii w Lublianie, profesorem "Hstorii naturalnej” na lwowskim uniwersytecie. Czterdzieści lat poświęcił górskim podróżom. Wydał wiele książek o Alpach i czterotomowe dzieło o Karpatach.

czytaj dalej

UKŁAD

23.06.2010 wszedlem na Nanga Parbat 8126m. Atak szczytowy z obozu 4, łącznie z powrotem, trwał 24 h marszu non-stop. Jak to bywa, w dół było gorzej niż w górę. I mnie, i Robertowi Szymczakowi szło to zejście jak krew z nosa pod górę. Słabi byliśmy. Często posiadywaliśmy. Śnieg był rozmiękły od słońca. Prawdziwe kłopoty zaczęły sie na początku trawersu - gdzieś pomiędzy 7400 a 7250. Nasza droga podejściowa - pod skałami - w zejściu okazała się nie do powtórzenia - zbyt lawiniasto. Ciarki chodziły po plecach; znowu był strach i stres od patrzenia na te wiszące masy śniegu. Włos się jeżył, przypominał się Ciemniak, a oczami wyobraźni już widziałem jak to wszystko sunie w dół razem ze mną. Śmierć w oczach.

czytaj dalej

CAŁUN

Ale się porobiło!  W życiu bym nie przypuszczał, że to DEJA VU będzie miało aż taki wymiar. Mam znowu (po 25 latach i więcej) KARTĘ ZDROWIA SPORTOWCA!!! Wyrobić ją  musiałem, bo znowu jestem w Kadrze Polski. Karta Zdrowia Sportowca to nie jest byle co - trzeba się postarać. Rzecz ważna. Potraktowałem z namaszczeniem. Starannie wkleiłem zdjęcie. Starannie wypełniłem puste pola i dopisałem Polski Związek Alpinizmu. Pogłaskałem, długo wpatrywałem się w adnotację "zdolny".

czytaj dalej

Jedziemy w Himalaje czyli...z życia krawca odcinek 1.

W Karakorum, pod Broad Peakiem zimą 2008/09 z ataku szczytowego zgonił mnie wiatr (link do archiwum wyprawy). Znawcy od obliczeń mówią, że w takich warunkach jak na filmie (link do filmu)

czytaj dalej

Na początek chciałbym...

Na początek chciałbym się podzielić tremą - to mój pierwszy w życiu blog! Mam nadzieję, że jakoś to będzie :-) i spieszę donieść co słychać i co dzieje się wokół mnie. I tak najważniejsze to to, że definitywnie kończy się zima. Piszę o tej zimie w Tatrach, bo to ona wypełniała moje emocje (po czubki we włosach) w ostatnim kwartale...

czytaj dalej

Sponsor sprzętowy:
Partner programu:
Dostawca lin: